"Skórzane gacie i wszystko jasne" - wywiad z Maćkiem Cieślakiem i Jackiem Lachowiczem przeprowadzony przez redaktorów serwisu www.scianka.art.pl w czerwcu 2003 roku.

 

My: Stosunkowo niedawno wyszedł drugi singiel promujący ostatnią płytę, „Harfa traw e.p.”. Nie jest to chyba szczególnie ważny punkt ściankowej dyskografii, prawda?

Jacek Lachowicz: Jest to po prostu nasze ostatnie wydawnictwo. Zostało wypuszczone dlatego, że co jakiś czas musi coś wychodzić, a ponieważ był tylko jeden singiel z "Białych wakacji"... Wiesz, co prawda po dłuższym czasie... w sumie nie istotne co i jak. Natomiast jeśli chodzi o te wszystkie wersje, dla mnie jest to bardzo fajne, że zupełnie inne kapele się za to wzięły. Chyba najbardziej podoba mi się wersja Patryka z Homosapiens, jest dla mnie jakaś taka najbardziej rasowa.

My: A nie kusiło was, żeby zrobić samemu inne wersje, woleliście dać to komuś innemu?

JL: Wiesz co, na pierwszym singlu zrobiliśmy własne wersje utworu "Białe wakacje", tutaj właśnie ciekawe było to, żeby inni ludzie spróbowali podejść do tego materiału i ugryźć to.

My: Czy nie uważasz, że obowiązywała nieco zamknięta formuła, tzn. zespoły dostały do przerobienia ścieżki. Nie mogły zrobić "Harfy" niejako od nowa?

JL: Z tego co wiem to zespół Old Time Radio wykorzystał tam chyba tylko wokale i gitarę. Także oni chyba najbardziej zrobili z tego własną wersję. Natomiast Patryk i Silver Rocket, oni wzięli ścieżki i je przemiksowali. Rozmawiałem na przykład z Patrykiem, on z tego co było nagrane powyciągał pewne rzeczy i ujął je inaczej niż w naszej wersji, formalnie i aranżacyjnie.

My: Prawie wszyscy muzycy Ścianki [trzech, tzn. bez Arka] wzięli udział w Projekcie SI031, co mógłbyś powiedzieć na temat swojego udziału w tym przedsięwzięciu?

JL: No ja oczywiście dałem tam dupy na maksa, trzy razy... [stajemy w obronie utworów Jacka]. Nie no, nie to, że dałem dupy, tak tylko parafrazuję słowo "udział". No i co, ja myślę, że tak w ogóle to ciekawa rzecz wyszła z tej całej składanki, kilka rzeczy jest naprawdę interesujących. Oprócz oczywiście utworów, w których ja wziąłem udział. Mnie najbardziej, powiem szczerze, podobają się, nie tam, że mam laskę robić moim kolegom z zespołu, czy kolegom z innych zespołów, ale najbardziej podobają mi się utwory Maćka [Cieślaka] z [zespołem] Kristen, Homosapiens, no i powiem szczerze Old Time Radio mi się podoba; ten kower, który zrobili, to jest rzeczywiście ciekawa rzecz.

[W tym momencie przychodzi Maciek z pieskiem, przerywamy temat Projektu SI031 o przenosimy się na górę]

My: Jakiś czas temu wypłynęła propozycja od niejakiego Graeme z Londynu, ażeby Ścianka zagrała koncert tamże. Niestety sprawa się rozmyła ze względów finansowych.

Maciek Cieślak: Tak, coś tam czytałem na ten temat na liście dyskusyjnej naszej strony, ale nie wiem, [do Jacka] ty słyszałeś coś o tym?

JL: Tak, gość proponował nam zwrot kosztów podróży...

My: A myślicie, że w przyszłości coś podobnego mogłoby wypalić, w sensie, że ktoś daje wam salę...

JL: Musielibyśmy załapać jakiegoś sponsora, wtedy moglibyśmy pojechać za zwrot kosztów podróży...

MC: To znaczy, wiesz jak to wygląda w praktyce; jeden koncert, przychodzi 5 osób i... zwrot kosztów podróży, Nie no, fajnie, przejechać się do Londynu, ale żeby to miało jakiś sens, musiałoby być kilka koncertów. Zasuwać na jeden koncert, nie wiem ile, z 700 km [Jacek dopowiada 1300] No, albo 1300 co gorsza, to dwa dni podróży, tyle samo spowrotem...

My: Aktualnie jesteście w trakcie jakiejś trasy koncertowej, czy to już jest... po?

JL: Teraz gramy tak zwane pojedyncze sztuki, do sierpnia.

My: Jak publiczność przyjęła muzykę z "Białych wakacji"?

MC: Z tego co pamiętam było w porządku. Jak mogło być, fajnie się grało, coraz fajniej. Tym bardziej że przed tą trasą koncertową zrobiliśmy niespecjalnie wiele prób, tak że z koncertu na koncert grało nam się lepiej. Publiczność jak zwykle świetna, z nielicznymi wyjątkami... było bardzo przyjemnie.

My: Dlaczego zrobiliście półtoragodzinną przerwę w koncercie w Undergoundzie?

MC: Gdzie to jest?

My: W Gdańsku...

MC: Aha. Dlaczego półtorej godziny?

JL: Półtorej godziny? Nie...

My: Tak, półtorej godziny. Spóźniliście się 40 minut i zrobiliście przerwę półtorej godziny. Tak Ci chyba piec siadł, tak? Już sprawny?

MC: Leży w szpitalu.

JL: Nie, no ale tak to byś nic nie zapamiętał z tego koncertu.

MC: A tak, coś się wydarzyło, nie?

My: Tak, ale już musiałem iść do domu...

MC: Dlaczego koncert rozpoczął się 40 minut później. Publiczność tego nie widzi, natomiast kiedy przyjeżdżamy do klubu zastajemy różnego rodzaju sytuacje. W tym przypadku akurat klub nie wiedział, że na koncert potrzebne są statywy oraz mikrofony i że trzeba to wszystko podłączyć. W związku z tym, po półgodzinnych ustaleniach i poszukiwaniach osoby, która ewentualnie byłaby odpowiedzialna za sprzęt w klubie (bez rezultatu), pojechaliśmy samochodem do studia, żeby wziąć te statywy, mikrofony oraz kable i w momencie, kiedy koncert już powinien się zaczynać, wróciłem z tymi kablami i zaczęliśmy podłączać sprzęt i robić próbę dźwięku. Także tego rodzaju obsuwy, które zdarzają się całkiem często w różnych klubach i ludzie potem narzekają, nie wynikają z tego, że kogokolwiek olewamy, ale z tego, że z czasem po prostu klub nie jest przygotowany.

JL: Bo my zawsze jesteśmy przygotowani...

My: Teraz pytanie do Maćka. Wystąpiłeś gościnnie na płycie Smolika, w piosence "Kremowa rewolucja", która ma niewątpliwy singlowy potencjał. Chodzą słuchy, że wiąże się z tym jakaś sensacyjna, a wręcz perwersyjna historia.

MC: Nagrywaliśmy ten utwór z Andrzejem w obecności przyzwoitki, także nic niezdrowego się nie działo. Nie wiem, jaka sensacja, jaka perwersja.

JL: Ja widziałem ostatnio sensację w telewizji

MC: Że? Reklamę widziałeś, tak? Ja nie widziałem do dzisiaj.

My: Czego reklamę?

JL: Jogurt (śmiech)

MC: Ten utwór sprzedaliśmy do reklamy jogurtu.

JL: Jak zobaczysz tą reklamę...

MC: To znaczy?

JL: Ta reklama nie jest dobra. Wiesz, jest taka, że laska się zmienia w kolesia z wąsami (śmiech)

MC: Spoko. Generalnie mam to w dupie. Ważne, że...

JL: Że kasa jest.

MC: No. I dzięki temu mogę zmienić konsoletę. A skoro już o tym rozmawiamy, to uprzedzając pytania mówię, że ja tam nie śpiewam.

JL: Nie?

My: A kto?

MC: Nie powiem kto.

JL: No co ty, nie?

MC: Myślisz, że bym kurwa zaśpiewał, co tam jest, "przepyszny dzień"...

JL: Nie, jest "kremowy dzień, kremowa rewolucja"

MC: No jak to?

JL: Nie no naprawdę, mówię ci. Słowo daję.

MC: To niemożliwe. Dlatego, że oni od początku, ci co robili tę reklamę, chcieli inny tekst wstawić i w związku z tym było pytanie, czy ja to zaśpiewam. Powiedziałem, że tego nie zaśpiewam i w związku z tym kto inny to śpiewa. Nie, to jest niemożliwe, żeby oni wykorzystali ten tekst, dlatego, że krem by nie pasował do produktu. Bo krem to jest u nich co innego, z tego co wiem.

My: Co z zapowiedzianą jakiś czas temu płytą, nazwijmy ją, bajkową?

MC: Jaką?

My: Bajkową. No wiesz, "Ballada o smutnym rycerzyku" itd.

JL: Nagramy ją.

MC: Nie, no wiesz, jest szereg kompozycji, jest też parę rzeczy, które były wymyślone kiedyś, ale trzeba je jeszcze dokończyć, a szereg rzeczy jeszcze może powstanie w przyszłości; i w tym momencie byśmy złożyli coś takiego. Natomiast jeśli chodzi o najbliższe wydawnictwo, to tak, jak sobie rozmawiamy już powoli o tym, co nagrywać, to raczej nie będzie to bajkowa płyta.

My: No właśnie, co powiedzie o nowym materiale? Czym nas zaskoczycie?

JL: Będzie poważnie.

My: Muzyka klasyczna?

JL: Marsz turecki.

MC: Na klawesynie z dzwonkami. (rozlega się donośne szczekanie psa, to telefon dzwoni; chwilowo rozmawiamy tylko z Jackiem)

JL: Myślę, że nagramy jakąś bardziej energetyczną płytę.

My: Czyli zostajemy po tej samej stronie. Wiesz, "Białe wakacje" to płyta "piosenkowa", teraz chyba wszyscy spodziewają się czegoś w stylu "Dni wiatru".

JL: Nie, raczej nie wrócimy do klimatu z "Dni wiatru", czyli bardziej skomponowanej muzyki, to będzie coś z kopem. Ostatnio nagrywaliśmy nawet muzykę do teatru w Poznaniu, coś tam się pojawiło i może to wykorzystamy.

My: Właśnie, czy mógłbyś przybliżyć nieco kulisy tej przygody? To jednorazowe przedsięwzięcie, czy... [w tym momencie przychodzi Sławek, czyli "genialny konstruktor wzmacniaczy lampowych", znany również jako Sławek Włącz; po chwili]

JL: Nie to, to jednorazowa akcja z teatrem, muzyka została nagrana i teraz będą sobie puszczać podczas spektakli.

My: Propozycja wyszła od reżysera tak?

JL: Tak. Przedstawienie nazywa się "Tory", taka współczesna sztuka o ludziach z Jugosławii czy Chorwacji, dość ciężka akcja. Muzykę nagrywaliśmy na żywo, podczas ich prób wymyślaliśmy numery do całego spektaklu. Fajna sprawa.

My: Chcieliśmy teraz spytać czy czujecie nową falę, tzw. zespołów na "the".

MC: Na "the"?

My: Jak The White Stripes, The Strokes [poza tym między innymi The Libertines, The Hives] i inne zespoły mniej lub bardziej szczerych.

MC: Tak, i właśnie z tego względu przy okazji nowej płyty mamy zamiar zmienić nazwę na The Ścianka i się wkomponować, jak zwykle, dlatego że śledzimy wszelkie nowinki na rynku pomysłów artystycznych. Powiem szczerze, że nie znam bliżej żadnego z tych zespołów.

JL: White Stripes słuchaliśmy.

MC: A tak, White Stripes, to jest The White Stripes, tak? No to dobrze.

My: Czyli możemy napisać na stronie że zmieniacie nazwę na The Ścianka?

MC: Tak oczywiście, na najbliższe dwa kwartały. Czyli pół roku.

My: Czyli nie jest to dla was jakieś zjawisko warte skomentowania?

MC: Wiesz, myślę, że istotne jest to, czy fajnie grają czy niefajnie grają, a nie czy mają „the” przed nazwą. Aczkolwiek rozumiem o co ci chodzi, oni grają w pewien sposób, taki można powiedzieć postpunkowy. Fala britpopu, którą mamy już za sobą, troszeczkę też na tym wycisnęła znaczek. I rzeczywiście jest tam coś, co łączy te zespoły i można mówić, jeśli ktoś by chciał, że to jest jakaś tam fala. Wiesz, fale się zdarzają raz na półtora roku; możemy powiedzieć, że to jest kolejna fala, co z tego wynika? Myślę, że wyniknie z tego jak zwykle nic, ale być może dołoży to kolejne ziarenko do rozwoju muzyki młodzieżowej.

My: A słyszeliście, że się Stoogesi reaktywowali?

MC: No słyszałem właśnie.

My: I grają koncert chyba z Sonic Youth. Kombi też się reaktywowało.

MC: Może razem zagrają koncert.

My: Ale Kombi będzie w składzie malowanym.

MC: Kombi bez Łosowskiego to nie Kombi.

My: Bez kogo?

MC: Bez Łosowskiego, bez klawiszowca. Człowieku, to jest kręgosłup zespołu. A propos Stoogesów to jestem bardzo podjarany.

My: A w jakim składzie będą grać? Bracia Ashetonowie będą?

MC: No tak, basista nie żyje, zmarł w latach siedemdziesiątych, w związku z tym kto inny będzie grać na basie. Nie słyszałem ani jednej nutki na razie, nie wiem czy cokolwiek opublikowali, ale myślę, że może to być fajna rzecz. Iggy od bardzo dawna nie nagrał niczego naprawdę ciekawego, sporadycznie coś tam mu się zdarzało. Tak naprawdę to najważniejszą osobą w Stoogesach był gitarzysta. Iggy miał jednak większy dar autopromocji, w związku z tym kolesia gdzieś tam zepchnął w cień i w zasadzie on od tego czasu nic nie robił, mówię o gitarzyście. Wszyscy myślą, że Stoogesi to Iggy Pop, a tak naprawdę to przede wszystkim był organizm, a osobą, która wkładała w to najwięcej pomysłów był Ron Asheton, czyli gitarzysta. Czytałem z nim wywiad w internecie, potwornie długi. Koleś nie jest raczej ściemniaczem, nie kreuje się ani nic takiego, no i tam szereg różnych sytuacji, które opisywał, nawet bez żalu, bez pretensji, bo on tam mówi jasno, ze pretensji nie ma; no i wynika z tego, że Iggy w szkole średniej działał aktywnie w jakiejś organizacji szkolnej, potem wpadł na pomysł, że będzie chuliganem, a jak być chuliganem to też pełną gębą. Po prostu kreował się. Potem już brał tyle narkotyków i prowadził taki sposób życia, że po prostu przesiąkł tym, co na początku udawał, przez co stał się w tym bardziej prawdziwy. Natomiast wycieczka ze Stanów do Anglii, w celu zobaczenia Beatlesów gdzieś tak w połowie lat 60 - to właśnie gitarzysta z basistą się na tą wycieczkę wybrali. A Iggy w tym czasie działał w komitecie szkolnym. Miał duże szanse na prezesurę...

My: Teraz zapytamy o nowy sprzęt [zawsze o to pytamy].

MC: Tak, teraz mają nam wpłacić z teatru pieniądze i przy okazji koncertu w Poznaniu nabędę dwa następne przedwzmacniacze Siemensa. Poza tym wreszcie będę miał taśmy testowe do magnetofonu szesnastośladowego oraz do dwuśladowego, które bardzo trudno dostać, także jestem niezmiernie ucieszony, że będę wreszcie ich szczęśliwym posiadaczem. No a jeśli chodzi o sprzęt, magnetofon wymaga poważnego remontu. Na szczęście poznałem człowieka, bardzo zdolnego konstruktora urządzeń studyjnych, Łukasza Piotrowskiego, który właśnie w tej działce mi pomoże.

[chwilowa cisza związana ze zgubieniem przez nas kartki z pytaniami]

MC: A w kwestii najbliższej płyty, to nie będziemy nic na ten temat mówić. Nie wiem czy będzie to rzeczywiście taka straszna niespodzianka, natomiast myślę, że lekka może być.

My: Jacek powiedział, że będzie energetyczna.

MC: Raczej właśnie energetyczna, aczkolwiek oparta na pewnego rodzaju pomyśle i zobaczymy co z tego wyjdzie.

My: Plusssz.

MC: Plusz? A co to znaczy? A, to taka tabletka rozpuszczalna. No, to jest pomysł na tytuł i na sponsoring. Na okładce będzie tabletka.

JL: Nie wiem czy zauważyliście, ale po prostu zmieniamy się powoli.

My: Tak, da się zauważyć.

JL: Najbardziej zależy nam na tym, żeby był jakiś sponsor.

My: A jakiś dżingiel w eReMeF-ie czy coś.

MC: Oczywiście, że będzie. Płyta będzie się nazywała Plusssz RMF.

My: To wcale nie jest śmieszne. Niejaki Perfect wydaje płytę, która będzie nosić tytuł "1055", czyli hołd dla Netii zdaje się tak.

MC: Perfect zawsze miał dobre pomysły.

My: A po tym koncercie w Bolkowie jakieś dalsze plany? Będziecie coś nagrywać w studio, czy koncerty?

JL: Koncert w Bolkowie jest kiedy? [po chwili namysłu] 25, 26 lipca.

MC: Czyli koncerty gramy w lipcu?

JL: Tak, 3 koncerty.

MC: A w sierpniu nie gramy koncertów?

JL: Nie.

MC: I bardzo dobrze.

JL: Przecież wakacje muszą być.

MC: Muszą być wakacje, ja osobiście sobie postanowiłem zrobić wakacje i pierwszy raz od paru lat chyba nie będę siedział w wakacje w studio, taki mam plan. Ostatnią rzeczą jaką zrobię to będzie na przełomie czerwca i lipca Starzy Singers, nowa płyta. Jeżeli dojdzie do tego, że panowie przyjadą, bo umawiamy się mniej więcej od dwóch lat na sesję. I tak to wygląda, ale teraz są już zdecydowani, i to będzie ostatnia rzecz, którą zrobię przed wakacjami. [do Jacka] No, a po wakacjach to wstępnie się umawialiśmy na Kobiety.

My: A ten zespół Em, co im nagrywałeś, to wygrał ostatnio konkurs w Trójce (radiowej). Nie wiesz, czy ich płyta zostanie gdzieś teraz wydana?

MC: Nie mam pojęcia.

JL: Z tego co wiem, a się tam co nieco orientuję, to Sony im zaproponowało wydanie płyty. I jednocześnie Trójka.

MC: Czyli wydadzą dwie płyty debiutanckie. Nie, no ja im nagrałem demówkę, co się dalej dzieje, nie wiem.

My: A też Kristen ostatnio nagrywałeś, prawda?

MC: Tak, już wyszła. Bardzo dobra płyta.

My: Tak, a gdzieś tam, chyba w Aktiviście napisali, że to jakaś barokowa muzyka dla kogoś tam.

MC: Dla ludzi renesansu.

My: Porównywali do Splinta i Chicago i sugerowali zdaje się, że nie ma polotu czy coś. Z kolei Teraz Rock zamieścił bardzo pochlebną recenzję.

MC: I jaki jest z tego wniosek? Ile recenzentów tyle recenzji. W związku z tym myślę, że każdy powinien własną recenzję wystawić i rachunek sumienia przed śmiercią zrobić. Nie ma to żadnego znaczenia, trzeba po prostu posłuchać, poznać muzykę i coś poczuć. Dopiero w tym momencie można cokolwiek powiedzieć na temat. Za bardzo podgrzewać się recenzją, albo chłodzić, nie ma żadnego sensu.

My: Będą jakieś teledyski jeszcze do "Białych wakacji", na przykład "Miasta i nieba"...

MC: Nie, wiesz co, na przykład "Harfa traw"; teledysk mi się podoba od strony koncepcji, natomiast wypuszczenie go pół roku po premierze płyty, to trochę późno. Nie jest on do końca dopracowany, nie wiem, jakoś mało czasu człowiek miał, czy coś w tym stylu. Są tam bardzo fajne pomysły, wystarczyłoby lekkie cyk i to byłby naprawdę świetny teledysk, moim zdaniem. Ale mniejsza z tym, jest w każdym razie inny od tego co zazwyczaj się ogląda.

[dzwoni telefon i Maciek na chwilę nas opuszcza]

My: Wydaje mi się bardzo europejski.

JL: Wiesz, to co mówił Maciek, ma potencjał, nie ma natomiast czegoś takiego, co sprawia, że oglądasz i cię od pierwszego momentu "zabiera". Nie ma sensu gadać o teledysku, trudno dziś krytykować gościa za to co zrobił, natomiast mogło to być naprawdę fajne.

My: Mnie się ten teledysk słabo kojarzy z samą "Harfą traw". Za dużo miasta tam jest.

JL: Tak, to prawda. Chociaż wiesz, można też na zasadzie kontrastu. To jest problem też firmy, która trochę ściemnia, jeśli chodzi o kasę na teledyski, co powoduje, że takim kapelom jak my ludzie robią to po kosztach.

MC: Miasto mi nie przeszkadza, odpowiednio skręcone może być bardziej zamiejskie niż łąki. Mogłoby być tylko jeszcze bardziej akwarelowe, jest tam kilka takich ujęć. Koncepcja bardzo dobra, niestety nie do końca konsekwentna.

My: Widziałem ostatnio, gdzieś tak koło 2 w nocy Strefę P z Wami właśnie. Na kanapce oprócz Was siedział jakiś gość, zdaje się menedżer.

MC: Tak, to nasz menedżer.

My: Mógłbyś powiedzieć coś więcej o tym osobniku?

MC: Jest to Tytus de Zoo, który został ostatnio naszym menedżerem. Radzi sobie całkiem nieźle, rozkręca się powoli, ale myślę, że ma w sobie duży potencjał.

My: Wydawał się bardzo zagubiony.

JL: Jest jeszcze młody. Jak pozałatwia troszeczkę koncertów i cztery trasy po Europie to myślę, że się wyrobi.

My: Oglądając program byłem bardzo śpiący i nie za bardzo wiedziałem o co chodzi, pamiętam, że mówiliście coś o Castle Party w Bolkowie. To dla nas pewien szok.

JL: Większość ludzi mówi, że to dla nich szok, natomiast koleś, który organizuje ten festiwal...

MC: ...czyli dyrektor programowy, ma w tym jakiś cel.

JL: ... ustala po prostu formułę...

My: A będzie więcej takich zespołów, nazwijmy to, z innej półki?

JL: Wiesz co, nie wiem, czy w tym roku, natomiast tam grał Janerka...

My: To fajna sprawa, widownia metalowa, a tu nagle wyskakuje Ścianka. To może otworzyć im mózgi.

MC: Nie no, nie róbmy z nich idiotów. To że mają taki, a nie inny gust muzyczny nie znaczy przecież, że są debilami.

My: Oczywiście, chodzi mi jednak o to, że dzięki takiemu koncertowi mogą jakby otworzyć się na nowe kierunki muzyczne.

MC: Może im się po prostu spodoba. Zobaczymy, to może być naprawdę fajny koncert. Nigdy nie byłem w Bolkowie.

My: A nie boicie się, że widownia może być uzbrojona, jakieś maczety, nunczako? Moglibyście wystąpić z bronią zamiast instrumentów, w zbrojach.

JL: Wystąpimy w skórzanych gaciach.

MC: Skórzane gacie i wszystko jasne.

My: Jakiś człowiek wpisał się na forum, że produkuje ściankowe koszulki.

MC: Właśnie bardzo mnie interesuje co to za koszulki.

My: W zeszłym roku widziałem we Władysławowie chłopaka, który miał koszulkę ze "Statku Kosmicznego". Z tyłu był tekst jakiejś piosenki, chyba "Skutera".

MC: Poważnie? Tak normalnie wydrukowana koszulka?

My: Tak, tą czcionką ze "Statku", z przodu napis Ścianka, wyglądało profesjonalnie.

MC: Jeśli ludzie robią sobie koszulki samemu, to jest nam bardzo miło. Natomiast jeśli ktoś te koszulki produkuje, sprzedaje, krótko mówiąc nas oszukuje... Szabla wisi na ścianie [rzeczywiście wisi].

My: Rok temu ktoś tam produkował niby-oficjalne koszulki...

MC: Generalnie opcja jest taka i to możemy powiedzieć, że w tym momencie nie ma osoby ani instytucji uprawnionej do tego, żeby sprzedawać koszulki z nazwami naszego zespołu czy też elementami okładek. W związku z tym jeżeli ktoś coś takiego sprzedaje, to bardzo prosimy tego nie kupować. Jeśli ktoś chce sam sobie zrobić taką koszulkę to super, natomiast kwestia sprzedaży to już jest handel, to już jest zarabianie pieniędzy i my nic o tym nie wiemy, żeby ktoś był do tego uprawiony, w związku z tym...

My: Ja sprzedałem cztery naszywki. Ale za waszą wiedzą. Można by rozkręcić ten biznes koszulkowy. Mają wzięcie.

MC: Naszywki?

My: Koszulki też, ja myślę, że gdyby były piórniki to też miałyby wzięcie.

MC: Z wyposażeniem, ołówek, gumka. [teraz Maciek mówi o koszulkach] Za jakiś czas zrobimy, tylko dobrze by było połączyć to z następną płytą, no chyba że warto na przykład zrobić wcześniej...

My: Do płyty ołówek dołączyć?

MC: Nie, gumkę, żeby wymazać w tekście te słowa, które nie odpowiadają nabywcy.

My: Koszulki tak...

MC: Wiesz, z wolna to wszystko rośnie, częściowo dzięki Jarkowi, który z wami obsługuje tą stronę. Okazuje się, że on zna trochę ludzi, którzy robią takie rzeczy, projektantów mody i tak dalej. I w tym momencie jest zupełnie w zasięgu. Tylko nie wiem, czy to miałoby sens... A może rzeczywiście, nie czekać na płytę, tylko wypuścić koszulkę, nie ma płyty - jest koszulka. Parę fajnych wzorów jest do wykorzystania, więc może coś takiego rzeczywiście zrobimy. Tylko jak, rozprowadzać przez internet?

My: Chyba trzeba mieć na to pozwolenie co? Albo podatek zapłacić.

MC: Musi coś być, ale nie wiem czy od takich jednostkowych sprzedaży nie wystarczy po prostu opodatkować siebie, czyli odprowadzić jakąś tam ilość pieniędzy z tego co się zyska na tej sprzedaży. No, chyba że trzeba zakładać działalność gospodarczą , a jeśli tak, to jest to kwestia do poważnego przemyślenia, bo możemy być w plecy na tym, że będziemy te koszulki robić. Nie wiem, jakie jest prawo.

My: To może na zakończenie jakaś puenta, pozdrowienia dla internautów. O, albo co macie do powiedzenia o Łukaszu?

MC: Wyglądasz coraz lepiej.

JL: Tradycyjnie pozdrawiamy wszystkich internautów, do zobaczenia w trasie.

MC: Fajnie, że ludzie zaglądają na stronę i że w ogóle ktokolwiek się tym interesuje.

My: To mało powiedziane. Masa ludzi wchodzi, w końcu to główne źródło koncertowe. Często narzekają, że mało jest koncertów i w ogóle.

JL: No ale nie możemy przecież grać przez cały rok, nie jesteśmy kapelą, która obskakuje plenery...

MC: ... nie jesteśmy Beatlesami.

 

I to był już koniec. wróć zatem do początku <<

 

.........nowości....historia....dyskografia....wywiady....koncerty....galeria....dźwięki....forum.........